Rozmowa z Joanną Boślak-Górniok - Cieszyńskie Towarzystwo Muzyczne

kalendarium

Styczeń 2025

P W Ś C P S N
    1 2 3 4 5
6 7 8 9 10 11 12
13 14 15 16 17 18 19
20 21 22 23 24 25 26
27 28 29 30 31    
 
 

Jeśli chcesz być informowany o nowościach, wpisz swój e-mail.

polskienglishdeutchfrançaisczech

Rozmowa z Joanną Boślak-Górniok

H.P.Jak zaczęła się Pani przygoda z klawesynem?
J.B-G. Chyba jeszcze w Liceum Muzycznym w Katowicach. Już wówczas moim ulubionym repertuarem była muzyka baroku i wczesnego klasycyzmu. Grałam wtedy oczywiście na fortepianie, taka jest droga większości klawesynistów. Poza tym to, co zawsze najbardziej pociągało mnie do muzyki to ludzie, możliwość współtworzenia czegoś razem, czyli muzyka kameralna. Klawesyn teoretycznie dawał takie możliwości, bo orkiestra barokowa to już nie duet czy trio, ale jeszcze nie tłum, jak w przypadku orkiestry symfonicznej. Oczywiście pod koniec lat 80 marzenie, aby grać na klawesynie w orkiestrze barokowej zdawało się być rzeczywiście nierealnym, orkiestr barokowych grających na kopiach instrumentów barokowych w Polsce jeszcze po prostu wtedy nie było. Pierwszym takim zespołem było Concerto Polacco, którego założycielem i liderem był i jest do dzisiaj Marek Toporowski, mój pierwszy nauczyciel gry na klawesynie. No, ale cóż marzenia mają to do siebie, że czasami się spełniają… no i to potem bardzo zobowiązuje.

H.P.Kiedy podjęła Pani decyzję, aby związać się zawodowo z muzyką?
J.B-G.Tak naprawdę to już w momencie wyboru kierunku studiów i zdaniu egzaminów na Akademię Muzyczna w Katowicach taka decyzja zapadła. Ja wybrałam kierunek teorii muzyki, bo szczerze mówiąc zabrakło mi odwagi, aby zdawać na Akademię Muzyczną w Krakowie, gdzie jest klasa klawesynu. Chciałam jednak pozostać w kręgu muzyki, szczerze mówiąc jak się nic innego nie robi od 7 roku życia to człowiek jest już trochę skazany na muzykę a ona na niego. Stąd decyzja o studiach teoretycznych, chciałam uczyć. Ukończyłam w ten sposób i teorię muzyki i klawesyn.

H.P. Studiowała Pani na Akademii Muzycznej w Katowicach na wydziale Teorii Muzyki i wydziale Instrumentalnym w klasie klawesynu Marka Toporowskiego, później przebywała Pani we Francji na stypendium. Jakie znaczenie dla Pani działalności artystycznej miał pobyt w Strasburgu?
J.B-G. Już w trakcie studiów w Katowicach byłam zdecydowana kontynuować naukę gry na klawesynie we Francji. Aline Zylberajch poznałam na kursie mistrzowskim w Świdnicy, już wtedy wiedziałam, że to właśnie u niej chcę kontynuować moje studia. To nie tylko wspaniały muzyk, świetny instrumentalista ale wspaniała postać i wielki człowiek, każdy kto ją zna i miał okazję się u niej uczyć z pewnością to potwierdzi. Tak więc w 1998 roku wyjechałam do Strasbourga. W 1999 roku otrzymałam stypendium Rządu Francuskiego, więc moje studia mogłam przedłużyć jeszcze o rok. Pobyt we Francji był ważnym momentem w moim życiu. Myślę, że zdeterminował bardzo to, kim jestem dzisiaj. Określił moją drogę muzyczną tutaj w Polsce zarówno dosłownie jak i w przenośni. Ale to tylko jeden z aspektów, poza tym myślę, że tak naprawdę dopiero we Francji zdałam sobie sprawę, kim jestem i gdzie tak naprawdę jest moje miejsce. No i rzecz najważniejsza, to jakim jestem muzykiem dzisiaj – to z pewnością zasługa Aline Zylberajch mojej pani profesor z klawesynu no i Martina Gestera, u którego uczyłam się zasad basso continuo i kameralistyki.

H.P. Arte Dei Suonatori - najciekawsza orkiestra barokowa w Polsce; związała się Pani z nią jeszcze wówczas, kiedy nie była bardzo znana w Polsce. Jak do tego doszło?
J.B-G. To dzięki mojemu profesorowi ze Strasburga, Martinowi Gesterowi znalazłam się w zespole Arte dei Suonatori. Orkiestra zaczęła regularną działalność jesienią1998 roku. Martin już wtedy przyjeżdżał do Polski, aby współpracować z Arte. Za każdym razem jak wracał był zachwycony, no cóż, ale ja studiowałam we Francji i nie miałam okazji posłuchać zespołu na żywo. Poza tym planowałam swoją przyszłość związać na stałe z Francją. Wiosna 2000 roku była przełomem – najpierw decyzja o powrocie do Polski, a dopiero potem refleksja-co dalej? Nie miałam jednak za dużo czasu aby się martwić, w sierpniu zadzwonił do mnie Aureliusz Goliński, koncertmistrz i założyciel Arte. Spytał czy zechcę z nimi zagrać koncert we wrześniu… Tak więc pojechałam, zagrałam i zostałam.

H.P. Mieszka Pani w Cieszynie, pracuje w Poznaniu. W potocznym rozumieniu jest to niemożliwe do pogodzenia. Jak Pani łączy obowiązki zawodowe z domem?
J.B-G. Łączę tak samo jak rzesze muzyków w Polsce i wszędzie na świecie. Jak jestem w pracy to tęsknie za domem, (jeśli czas na to pozwala, przeważnie nie pozwala) a jak jestem w domu to naprawdę jestem w domu od rana do nocy, chociaż wtedy tez pracuję. Muzyk to jest taki zawód, od którego tak naprawdę nie można sobie wziąć urlopu. Muzykiem się jest po prostu. W Polsce rzeczywiście nie jest to może zwyczajne życie, ale proszę mi wierzyć, ze muzycy też mają rodziny i dobrze sobie radzą, choć czasami nie jest łatwo. Z tym Poznaniem to nie do końca jest prawda. To fakt, że liderzy zespołu są z Poznania, gramy tam również koncerty, ale orkiestrę tworzą ludzie z całej Polski i Europy. A trasy koncertowe zaczynają się najczęściej w Kliczkowie, koło Bolesławca (tam ćwiczymy), a potem to już jest i Toruń, Wrocław, Warszawa, Gdańsk, Zielona Góra i wiele, wiele innych.

H.P. Czy Pani czuje się cieszynianką?
J.B-G. To rzeczywiście dobre pytanie, tak naprawdę nigdy się nad tym głębiej nie zastanawiałam. Przede wszystkim czuję się Ślązaczką. Nie jestem stela, ale bardzo polubiłam Cieszyn i to jest takie miejsce gdzie chce się wracać i chce się być.

H.P. Skąd pomysł na cykl koncertów, w których będziemy mieć zaszczyt uczestniczyć?
J.B-G. No najwyższy czas zrobić coś dla tego miejsca i dla tych ludzi, którzy mnie zaakceptowali. Poza tym ten mój ukochany klawesyn wciąż tak mało znany i tak egzotyczny w Polsce, a przecież tak cudny no i przede wszystkim muzyka, bo to ona jest tutaj najważniejsza. Chciałabym przybliżyć Państwu muzykę baroku, nie tylko klawesynową, chociaż nie ukrywam, że to klawesyn będzie pełnił tutaj zawsze jedną z głównych ról. To właśnie przy grze klawesynu czy lutni spędzano wieczory w XVII, XVIII wieku i większość tej muzyki tworzono z myślą o rozrywce. Poza tym muzyka dawna gości w Cieszynie tylko raz w roku podczas festiwalu Muzyka Dawna w Cieszynie, a myślę, że warta jest tego aby bywać tu częściej.

H.P. Pierwszy koncert nazwała Pani "Kim był Monsieur Blancrocher?", Dlaczego zdecydowała się właśnie tak nazwać swój pierwszy koncert w tym cyklu?
J.B-G. Słynny muzyk, genialny lutnista o którym tak naprawdę wiemy niewiele. Musiał być kimś wyjątkowym skoro po jego tragicznej śmierci wielu kompozytorów poświęciło mu swoje lamenty. Dwa z nich zaprezentuję na koncercie. Drugi aspekt to szersze spojrzenie na historię muzyki klawesynowej. Klawesyn to instrument szarpany i często to podkreślam bliżej mu do lutni, gitary, harfy niż do fortepianu (pozory czasem mylą). Stąd wiele utworów klawesynowych szczególnie w XVII-wieku o fakturze typowej dla lutni. I właśnie według tego klucza wybrałam utwory do pierwszego koncertu z cyklu Wieczory Klawesynowe.

H.P. Czy to prawda, że zaprosiła Pani do Cieszyna swoich przyjaciół, znakomitych muzyków, aby towarzyszyli Pani w następnych koncertach?
J.B-G. Mam nadzieje, że w najbliższych festiwalach Muzyka Dawna w Cieszynie usłyszą Państwo wspaniałych muzyków, którzy często goszczą na festiwalu Muzyka dawna-Persona grata, czyli cyklu koncertów w którym gra orkiestra Arte dei Suonatori.

H.P. Jakie są Pani dalsze plany artystyczne?
J.B-G. Bardzo chciałabym, aby cykl Wieczorów Klawesynowych na stałe wpisał się w krajobraz muzyczny Cieszyna i przede wszystkim zdobył swoją publiczność, bo przecież bez niej każde przedsięwzięcie artystyczne przestaje mieć rację bytu. I to już jest naprawdę bardzo duże wyzwanie…

Rozmawiał: Henryk Pieszka
Created by OPTIMAL